Nawiedzona Krypta

Forum miłośników fantastyki i roleplayu.


#1 2012-12-01 21:26:44

Szopen

Administrator

Zarejestrowany: 2012-11-28
Posty: 26
Punktów :   

Najlepsze sesyjne fabuły/momenty ever

Dante zapoczątkował bardzo fajny temat i myślę, że dobrze byłoby się wymienić jeszcze paroma doświadczeniami odnośnie sesyjnych fabuł, więc:

Opiszcie, z jakimi najciekawszymi wątkami/kampaniami/przygodami się zetknęliście w swoich żywotach, oraz dlaczego Was tak ujęły za serca.



P.S. Swoje ulubione postacie i wątek który mnie złapał za brodę, opiszę na dniach, gdy będę miał ciut więcej czasu

Offline

 

#2 2012-12-01 22:29:37

 Jerzyk

No-body

17420744
Zarejestrowany: 2012-11-28
Posty: 24
Punktów :   

Re: Najlepsze sesyjne fabuły/momenty ever

Nigdy nie zapomnę sesji na której Kamil już chyba Waldorem ale nie dam sobie ręki uciąć ... Może to był Tebryn Axon walczył z minotaurem! Nie miał szans! Był skazany na śmierć! A on pozbawił bydlaka broni! Sam ją wziął i przebił mu nią flaki wcześniej turlając się pod jego nogami! Mistrzostwo tyle expa że mało nie wybuchł hahaha! Albo sesja Kamila gdy grał Dogmarem wschodnim mnichem i jego słynny krytyk na gryfie! Gołymi łapami przebił mu łeb wcześniej się na niego wspinając jak pająk wśród bagien! He he to były sesje niezapomniane XD  TAK ZWANE POCZĄTKI!

Offline

 

#3 2012-12-01 23:50:10

sylvanrulez

Kościej

Zarejestrowany: 2012-11-28
Posty: 36
Punktów :   

Re: Najlepsze sesyjne fabuły/momenty ever

Znalezienie woreczka z narkotykiem w jaskini zbójów, po ich uprzednim wyrżnięciu. Wartość wynosiła tak coś koło tysiąca koron. Do tego kuferek z eliksirami życia. Shisha z ziołem. beczka piwa. Niemal całą sesję ćpałem, chlałem( można się zachlać eliksirami życia, sprawdzałem), palenia jednak nie uznawałem i powiódł mi się rzut na wolę. na rauszu zacżąłem się bratac z krasnoludem(grałem elfem) i wyszliśmy przed jaskinię. Tam stał uwiązany koń graczki. My jednak widzieliśmy hipogryfa, który na nas szarżował! Natychmiast wystrzeliłem z łuku, krytyk!, krasnolud ze swego garłacza. Koń padł na miejscu. Następnie ja, powalony ciosem graczki...


Pamiętam też moment, gdy krasnolud ćwiczył strzelanie do celu, ogólnie bawił się swoją bronią. I Wyrzucił krytyczne niepowodzenie, broń wybuchła mu w rękach! Była dla niego czymś najważniejszym, chciał użyć PP, żeby jej nie stracić. MG jednak zdecydował, że cała drużyna musi wydać po 1PP. W moim przypadku ostatnim, miałem dwa. To było najlepsze wykiwanie graczy przez MG ever, w moim przypadku.

Ostatnio edytowany przez sylvanrulez (2012-12-01 23:53:52)

Offline

 

#4 2012-12-11 15:49:54

Dante

No-body

Zarejestrowany: 2012-11-28
Posty: 3
Punktów :   

Re: Najlepsze sesyjne fabuły/momenty ever

Stare sesje obfitowały w multum przekozackich, intrygujących, podchwytliwych, pouczajacych, chytrych, a ujmując jednym slowem ZAJEBISTYCH motywów. Ale przedstawię Wam, motyw który wystapił na jednej z najlepszych sesji w moim życiu i nawet nie tak znowu starej.

Wiem, że o dobrych sesjach można gadać godzinami, postaram się przedstawić to co najważniejsze. A nóż ktoś odświeży motyw i gracze przeżyją to co ja czułem.

Ekipa zżyta jak para butów. Razem zrobiliśmy wiele dobrego, niejedną łeb ucielismy razem i z niejednego kielicha piliśmy razem. Jeden za drugiego oddał by życie bez wahania, nie bez kozery kompanie najemnicza nazwalismy "Bracia Krwi", choć byliśmy różnych ras. Poprzysięgneliśmy niszczyć chaos i do tej pory sie udawało...

Jednemu z naszych- Andrejowi (o tym może w innym poście, bo motyw też epicki) coś się od kilku sesji działo, nie wiedzielismy co, był inny, zaczął się wyobcowywać. Ale walczył ramię w ramię z nami i zawsze można mu bylo zaufać.
Dostaliśmy zlecenie, w Nuln jest dzielnica biedoty nazywana Labiryntem, takie slamsy w środku miasta. Jest tam gość, który ma swoja bandę i ściąga haracze z biedaków. Robote wzięliśmy, poszliśmy. Nie damy rady bandzie oprychów? MY? HA!
Labirynt to strasznie ponure miejsce, na początku tylko ponure, potem obskoczyli nas mieszkańcy, żebrali, błagali o kawałek chleba, o pensa. Był ich cały rój i ciągle się powiększał. Wyciągali ręce, dotykali nas, wydzierali drobne przedmioty z kieszeni, ktoś spojrzał na mnie okiem na czułce... Nie tylko mi się wydawało. Potem Brata uścisnęła macka, rzuciliśmy jedną sakiewkę, by zyskać na czasie, biegliśmy na oślep. Tłum odpuścił, ale w tym momencie już sie zgubiliśmy. Ups.

Labirynt się zmienił, to już nie były slumsy, to był labirynt i to dziwny, ściany, mury, balkony, okna wszystko było dziwne. Losowe kąty, losowe położenie, schody prowadziły do okna, okno było pół owalne-pół pod kątem 30 stopni. Drzwi w dachu, latarnie uliczne wychodzące ze ścian, kominów lub innych latarni. Nawet perspektywa była dziwna, do czegoś co bylo blisko szło sie dłużej niż do dalszego miejsca. Nie chce używać słowa CHAOTYCZNE. Nie chcę ale muszę.

Potem był starszy pan na werandzie z muszelek (w środku miasta wpizdu od morza? w slumsach!?) palący cygaro, którego nie trzymał w dłoni, tylko szczypcami kraba. Potem z piwnicy wybiegły snotlingi. Potem bylo tych smaczków coraz więcej, a groza i zgroza narastały wraz z ubywającym słońcem na zachodzie.

Tyle tytułem wstępu, rano zdesperowani i zmęczeni po bezsennej nocy zostalismy nawiedzeni przez samozwańczego właściciela Labiryntu, mniejsza z imieniem- był wampirem, próbowaliśmy walki, ale nawet go nie drasneliśmy. Zaproponował układ- zabijemy pewnego mutka i jego ekipe, to nas wypuści. Przy okazji był to ten sam, który gnębił biednych i mieliśmy na niego zlecenie. Kto by sie nie zgodził? Ciężko poturbowani, krasnoludzka magia (czytaj bomba) niefachowo użyta jednakowo poraniła wszystkich, ale misję wykonaliśmy. Niebawem po tym pojawił się Pan na Włościach i powiedział

- Zmieniam warunki naszej umowy. Możecie zostać tu wszyscy razem, jako wolni obywatele Labiryntu. Lub wyjść bez... -powoli skierował wzrok na Andreja- niego. Jest taki jak ja, jest wampirem. Nie wiedzieliście?

Szok, konsternacja, niedowierzanie, cholera!, mętlik w głowie. A jednak wszystko zaczęło do siebie pasować. W tym momencie naprawdę każdy dostał olsnienia, to była prawda.

Dyskusje w Kompanii Braci długa i burzliwa. Chyba do tej pory nikt nie pogodził się z tym, że zdradziliśmy przyjaciela. Każdy musiał się wypowiedzieć i każdy powiedział (choć ładniejszymi słowami) że poświęca Andreja za swoja wolność.

Wampir:
-Pysznie. Widzisz Andreju, tacy są ludzie, krasnoludy i cała ta smietanka świata, zapamiętaj ta lekcje. Wypuszczam was wszystkich, tamtą bramą wyjdziecie z Labiryntu.
Wyszliśmy ze spuszczonymi głowami, nikt nie powiedział ani słowa. Za brama Andrej uciekł w tłum ludzi, nie byliśmy w stanie go dogonić, do tej pory nikt go nie spotkał.

Co na to powiecie?

Ostatnio edytowany przez Dante (2012-12-11 15:51:16)

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
www.stojaknabanany.pun.pl www.zajebiolo.pun.pl www.lsmods.pun.pl www.fortressmu.pun.pl www.przymierzekrwihr.pun.pl